Psalm 91
”Kto się w opiekę poda Panu swemu,
A całem prawie sercem ufa Jemu,
Śmiele rzec może: mam obrońcę Boga,
Nie będzie u mnie straszna żadna trwoga.
Ciebie On z łowczych obierzy wyzuje
I w zaraźliwem powietrzu ratuje;
W cieniu swych skrzydeł zachowa cię wiecznie.
Pod Jego pióry uleżysz bezpiecznie.
Stateczność Jego, tarcz i puklerz mocny,
Za którym stojąc, na żaden strach nocny,
Na żadną trwogę ani dbaj na strzały,
Któremi sieje przygoda w dzień biały.
Stąd wedle ciebie tysiąc głów polęże,
Stąd drugi tysiąc, ciebie nie dosięże
Miecz nieuchronny, a ty przecie swemi
Oczyma ujrzysz pomstę nad grzesznymi,
Iześ rzekł Panu: Tyś nadzieja moja,
Iż Bóg najwyższy jest ucieczka twoja:
Nie dostąpi cię żadna zła przygoda,
Ani się znajdzie w domu twoim szkoda.
Aniołom swoim każe cię pilnować,
Gdziekolwiek stąpisz, którzy cię piastować
Na ręku będą, abyś idąc drogą,
Na ostry kamień nie ugodził nogą.
Będziesz po żmijach bezpiecznie gniewliwych
I po padalcach deptał niecierpliwych;
Na lwa srogiego bez obrazy wsiędziesz,
I na ogromnym smoku jeździć będziesz.
Słuchaj, co mówi Pan: iż mię miłuje,
A przeciwko mnie szczerze postępuje,
Ja go też także w jego każdą trwogę
Nie zapamiętam i owszem wspomogę.
Głos jego u mnie nie będzie wzgardzony,
Ja z nim w przygodzie, odemnie obrony
Niech pewien będzie, pewien i zacności
I lat sędziwych i mej życzliwości.”
Watykański biblista-liturgista naznaczył na dzisiaj tylko wersety 1-2.10-15, ale ja mego imiennika tak uwielbiam, że przedrukowałem całą jego genialną parafrazę. Oczywiście to parafraza, nie przekład, ale zajrzałem do innych poetów z Miłoszem na czele i zostałem przy arcymistrzu z dawnych wieków. Parafraza to przecież komentarz – a tu nie byle kogo.
Z Kochanowskim łączy mnie życie prawie całe. Najpierw dzieciństwo, kiedy matka uczyła mnie poezji, potem polonistyka we Wrocławiu, kiedy to twórczość Kochanowskiego „braliśmy” dość porządnie – a teraz psałterz jako serce Biblii.
I jak cała Biblia – poezja. Nie kodeks doktryny, nie katechizm, nie umowa pisemna z Bogiem, że nigdy nie upadnę, bo kiedy zachwieję się, to anioł jak laska (czyli dziewczyna śliczna) podtrzyma, nie manifest optymizmu przy dobrym winie – ale wiara, że jednak jest Sens.
Skorzystałem tu z wydania dość sędziwego: Księgarnia Wydawnicza Polska, Berlin 1906.