Z komentarzem Jana Kochanowskiego

Psalm 91 
”Kto się w opiekę poda Panu swemu, 
A całem prawie sercem ufa Jemu, 
Śmiele rzec może: mam obrońcę Boga, 
Nie będzie u mnie straszna żadna trwoga.
Ciebie On z łowczych obierzy wyzuje
I w zaraźliwem powietrzu ratuje;
W cieniu swych skrzydeł zachowa cię wiecznie.
Pod Jego pióry uleżysz bezpiecznie.
Stateczność Jego, tarcz i puklerz mocny, 
Za którym stojąc, na żaden strach nocny, 
Na żadną trwogę ani dbaj na strzały, 
Któremi sieje przygoda w dzień biały.
Stąd wedle ciebie tysiąc głów polęże, 
Stąd drugi tysiąc, ciebie nie dosięże 
Miecz nieuchronny, a ty przecie swemi 
Oczyma ujrzysz pomstę nad grzesznymi,
Iześ rzekł Panu: Tyś nadzieja moja, 
Iż Bóg najwyższy jest ucieczka twoja: 
Nie dostąpi cię żadna zła przygoda, 
Ani się znajdzie w domu twoim szkoda.
Aniołom swoim każe cię pilnować, 
Gdziekolwiek stąpisz, którzy cię piastować 
Na ręku będą, abyś idąc drogą, 
Na ostry kamień nie ugodził nogą.
Będziesz po żmijach bezpiecznie gniewliwych 
I po padalcach deptał niecierpliwych; 
Na lwa srogiego bez obrazy wsiędziesz, 
I na ogromnym smoku jeździć będziesz.
Słuchaj, co mówi Pan: iż mię miłuje, 
A przeciwko mnie szczerze postępuje, 
Ja go też także w jego każdą trwogę 
Nie zapamiętam i owszem wspomogę.
Głos jego u mnie nie będzie wzgardzony, 
Ja z nim w przygodzie, odemnie obrony 
Niech pewien będzie, pewien i zacności 
I lat sędziwych i mej życzliwości.”

Watykański biblista-liturgista naznaczył na dzisiaj tylko wersety 1-2.10-15, ale ja mego imiennika tak uwielbiam, że przedrukowałem całą jego genialną parafrazę. Oczywiście to parafraza, nie przekład, ale zajrzałem do innych poetów z Miłoszem na czele i zostałem przy arcymistrzu z dawnych wieków. Parafraza to przecież komentarz – a tu nie byle kogo.
Z Kochanowskim łączy mnie życie prawie całe. Najpierw dzieciństwo, kiedy matka uczyła mnie poezji, potem polonistyka we Wrocławiu, kiedy to twórczość Kochanowskiego „braliśmy” dość porządnie – a teraz psałterz jako serce Biblii.
I jak cała Biblia – poezja. Nie kodeks doktryny, nie katechizm, nie umowa pisemna z Bogiem, że nigdy nie upadnę, bo kiedy zachwieję się, to anioł jak laska (czyli dziewczyna śliczna) podtrzyma, nie manifest optymizmu przy dobrym winie – ale wiara, że jednak jest Sens. 
Skorzystałem tu z wydania dość sędziwego: Księgarnia Wydawnicza Polska, Berlin 1906.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s